Kosmetyki do ust: kompleksowa pielęgnacja z Selfie Project

Jeszcze do niedawna wydawało mi się, że za ciągłym pierzchnięciem moich ust stoi wyłącznie pogoda. Szczególnie dotkliwie bowiem doświadczałam tego zimą, kiedy to narażone były one na działanie niekorzystnych warunków atmosferycznych. Idąc jednak tym tropem, problem sam powinien się rozwiązać, wraz z nadejściem wiosny. Tymczasem moje usta nadal są spierzchnięte, pieką a nawet potrafią boleśnie pękać i krwawić. Zaczęłam zadawać sobie wówczas pytanie - jakie mogą być tego przyczyny?


Okazało się, że na taki stan ma wpływ bardzo wiele czynników, takich jak chociażby niedobory witamin (głównie tych z grupy B), odwodnienie a nawet zmiany hormonalne. Nie bez znaczenia jest tu też działanie warunków atmosferycznych, o których już wspominałam - wiatru, słońca i mrozu. Skóra ust jest przecież wyjątkowo delikatna i cienka, a przy tym narażona na bezpośredni kontakt z czynnikami zewnętrznymi. Należy zatem pamiętać o tym, by zdrowo się odżywiać, nawadniać organizm, dostarczać mu niezbędnych witamin oraz systematycznie dbać o usta, unikając tym samym nieprzyjemnych skutków.

Oszczędzę Wam tu, tego jak wygląda moja dieta od kuchni. Mogę Was jednak zapewnić, że nad nią pracuję, podobnie jak i nad właściwym poziomem nawadniania oraz odpowiednią ilością witamin. O czym mogłyście przekonać się czytając mojego poprzedniego posta: Suplementy diety: Witaminy w żelkach Noble Health 

Dzisiaj jednak opowiem Wam o tym, jak pielęgnuje moje usta i po jakie produkty wówczas sięgam. Uświadomiłam sobie, że zasługują one na to, by otaczać je szczególną troską. A ta jak wiecie nie polega tylko na podkreślaniu ich, coraz to innym kolorem pomadki, który przecież nie zapewni mi komfortowego samopoczucia ani nie zdoła ukryć ich mankamentów. 


Zanim więc zaopatrzę się w kolejną pomadkę, najpierw sięgam po cukrowy peeling do ust #SugarKiss od Selfie Project, który pomaga mi uporać się z nieestetycznymi skórkami. 


Z pozoru niepozorny szklany słoiczek (6g) z czarnym wieczkiem, opatrzonym srebrnym logo, skrywa naprawdę bogate wnętrze z intensywnie różowym peelingiem, którego kolor jest ściśle związany z jego malinowym zapachem. Ma on zwartą, treściwą konsystencję, wzbogaconą drobinkami cukru, zmielonymi łupinami orzecha oraz olejem ze słodkich migdałów, który jak sądzę nie pozostaje obojętny, dla ostatecznego zapachu produktu, sprytnie komponując się z aromatem maliny.


Peeling zatem nie tylko cieszy oko, ale oddziałuje też na inne nasze zmysły. Zawarte w nim kryształki cukru, wspólnie z łupiną orzecha złuszczają naskórek, dzięki czemu moje usta stają się gładkie, zmysłowe i piękne. Często łapię się na tym, że sięgam po niego nawet wówczas gdy na ustach nie ma tych nieestetycznych skórek, tylko po to by móc poczuć słodki smak kryształków cukru.

Nie ukrywam, że zjednał on sobie moją sympatię i stał się  sprzymierzeńcem w walce o piękne usta. Polubiłam to delikatne mrowienie i efekt delikatnego uwypuklenia warg, a potem nawilżające działanie olejku migdałowego. Mam pewność, że moje usta są przygotowane na przyjęcie nie tylko kolejnych kosmetyków pielęgnujących ale i szybką aplikację kolorówki. Po jego zastosowaniu pomadka nie tylko lepiej się rozprowadzi, ale też dłużej pozostanie na ustach. 


Odżywczy balsam do ust Mojito Mint stosuje niemal zawsze po zastosowaniu peelingu, choć nie tylko. Może on być bowiem stosowany zawsze wtedy, gdy zależy nam na nawilżeniu i odżywieniu ust. 


Jak z pewnością zdążyłyście zauważyć, nie wygląda on tak, jak inne stosowane przez Was balsamy do ust. Nic więc dziwnego, że kiedy po raz pierwszy go zobaczyłam była to miłość od pierwszego wejrzenia. Niewątpliwie zauroczył mnie on swoim wyglądem. Opakowanie (8g) ma bowiem nie tylko piękny, limonkowy kolor ale i nieoczywisty kształt, inspirowany francuskimi makaronikami. Prawdziwa niespodzianka jednak czekała na mnie wewnątrz. Balsam jak się okazało ma dokładnie taką samą barwę jak jego opakowanie.


Przy aplikacji roztacza piękny zapach, który jak mniemam jest efektem połączenia aromatu mięty i oleju z dzikiej róży. Stosowanie go jest dla mnie ogromną przyjemnością. Balsam choć ma przyjemną, lekką konsystencję to intensywnie regeneruje nawet bardzo spierzchnięte, popękane usta. Działa na nie niczym ekspresowy kompres, przywracając im komfort, nawilżenie i piękno. 



Na sam koniec pozostawiłam sobie olejki. Nie zrobiłam tego jednak bez przyczyny. Właśnie tak widziałabym swoją kilku etapową pielęgnację ust. Olejki według mnie stanowią takie swoiste zwieńczenie dotychczas podejmowanych działań. Nie jest jednak powiedziane, że wszystkie te zaprezentowane dziś kosmetyki muszą  być stosowane jeden po drugim. Każdy z nich bowiem równie dobrze radzi sobie w pojedynkę. 

Wspomniane już przeze mnie olejki dostępne są w wersji jagodowej i malinowej. Znajdują się w 6 ml, przeźroczystych opakowaniach, wyposażonych w czarne nakrętki. Przez plastikowe, ścianki opakowań zachwycają pięknymi, żywymi kolorami,  którym trudno jest się oprzeć. Podczas aplikacji roztaczają słodkie, owocowe aromaty. Jak przystało na kosmetyki w formie olejków, mają one typową dla niech konsystencję, która pielęgnuje usta i  nadaje im blask. Zawarty w nich olejek ze słodkich migdałów i jojoba, odżywia, nawilża i regeneruje, sprawiając że stają się one miękkie i pięknie podkreślone.


Ogromną  zaletą tych olejków jest to że mogą być one stosowane samodzielnie w celu nawilżenia i regeneracji ust, posłużyć za bazę wygładzającą pod pomadkę lub na nią jako wykończenie makijażu, w celu nadania ustom zmysłowego blasku. 

Od momentu, gdy zaczęłam stosować te kosmetyki bez obaw sięgam po każdą pomadkę, na którą mam tylko ochotę. Nie martwię się, że obnaży jakiekolwiek mankamenty moich ust, bo te prezentują się naprawdę świetnie. Warto jest mieć je we własnej kosmetyczce. Jeśli oczekujecie podobnego efektu nie pozostaje Wam nic innego, jak tylko udać się do drogerii Rossmann, w której znajdziecie je dziale z kosmetykami do pielęgnacji ust, a nie jak mogło by się wydawać z kosmetykami kolorowymi.

A Wy znacie te produkty do pielęgnacji ust? Przypadły Wam one do gustu? A po jakie kosmetyki Wy sięgacie? 

*Wpis powstał w ramach współpracy z Selfie Project

Komentarze

  1. Peelingu do ust szczerze mówiąc jeszcze nigdy nie stosowałem, ale ten balsam mnie zaintrygował ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa jestem peelingu i olejków:) jednak najczęściej sięgam po balsam z Nuxe :)

    OdpowiedzUsuń
  3. pielęgnacja olejkami to nie dla mnie, za to balsamy chętnie bym poznała

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam wszystkie 4 kosmetyki
    Balsam wygrywa swietnym wyglądem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie. Uwielbiam kosmetyki, które pełnią rolę uroczego gadżetu ☺

      Usuń
  5. Fajnie, że marka wprowadziła do oferty takie produkty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Zwłaszcza że problem z suchymi ustami nie pojawią się sezonowo i tak jak jest to w moim przypadku, może towarzyszyć przez cały rok.1

      Usuń
  6. Bardzo ciekawe i niezbędne w każdej kosmetyczce kosmetyki i piękne zdjęcia :) O usta trzeba dbać, ostatnio nadrabiam za wszystkie lata :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ostatnio ta marka jest całkiem sporo reklamowana i mam ochotę po coś sięgnąć tak na spróbowanie.

    OdpowiedzUsuń
  8. balsam do ust wygląda uroczo, ale wszystkie produkty mnie ciekawią ;) Ja ostatnio olejek z Eveline stosuję i bardzo lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Muszę wypróbować, już same zapachy są dla mnie kuszące, a jeszcze do tego działanie. Balsam bardzo ciekawy, peeling do ust też i te olejki wyglądają kusząco:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nawet nie wiedziałam, że mają tyle produktów do ust. Zawsze kojarzyli mi się z kosmetykami dla młodziezy z problemami z tradzikiem :)

    OdpowiedzUsuń
  11. uwielbiam peeling do ust! mam pomarańczowy - mniam ;d jeść bym mogła :p
    Sandicious

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja kocham balsamy Nuxe i La Mer *.*

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie pozostawione na moim blogu komentarze :)

Internetowa wyszukiwarka ofert pracy

POSTAW KAWĘ

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Copyright © Magda bloguje